środa, 12 stycznia 2011

Bezrękawnik "na oko"






 Zmobilizowałam się i zrobiłam Mateuszkowi bezrękawnik. W Pound Shop kupiłam 2 włóczki godząc się na skromny ich wybór, a że ciągle moje małe chodziło w bezrękawniku polarowym mamusi, który sięgał mu do kostek zapadła decyzja o stworzeniu czegoś na to miejsce. Bezrękawnik jest choć jeszcze nie udało mi się dorwać modela:)


A w domu jesteśmy sami, J grzeje się i odsypia w Madrycie - służbowo. Ja nadal przełykam wizję rozstania się ze Szkocją. Choć przede wszystkim wizja rozpadu związku - rodziny mnie przeraża. Tyle starań i prób, jak zawsze złe ale i bardzo dobre chwile...

Dokładam skarpetki do kompletu :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz