poniedziałek, 28 marca 2011

Coraz bliżej ...

Dawno tu nie byłam, bo przeprowadzka w toku i  wiele spraw  na głowie. Ostatnie dni w Glasgow spędzamy jednak bardzo intensywnie i zazwyczaj  bardzo miło. Wczoraj byliśmy rodzinnie w muzeum gdzie spotkała nas  bardzo zabawna  i urzekająca  sytuacja.
Kawkowaliśmy w najlepsze, Mateuszek  biegał po dziedzińcu muzeum ...gdzie oczywiście dzikie tłumy.
Wśrod nich  dojrzał Panią z Winnie the Pooh  - " Pi Pu", oczka się zaszkliły i pobiegł wprost w objęcia misia oraz Pani. Przywitał się z Misiem , ucałował go należycie i dal cześć, wyoglądał , wdał się w jakiś swoisty  dialog z Panią - pożegnań nie było końca. A że to była wycieczka chińska chyba....to aparaty poszły w ruch. Oczywiście i nasz polski aparat zrobił pamiątkę tej wzruszającej  chwili.





1 komentarz: